Czy przemawiają do nas głośne hasła, skandowane przez tłumy, czy wolimy jednak subtelniejsze rozwiązania? Można by powiedzieć, że to zależy. Kiedy jesteśmy na stadionie, wypełnionym kibicami, raczej mało kto byłby w stanie oprzeć się temu zjawisku. Chętnie przyłączamy się, bo nasz doping ma służyć drużynie, której kibicujemy. Czy kiedy to oglądamy z perspektywy domowego fotela, również robi na nas wrażenie. Zdecydowanie mniejsze, ale niewątpliwie nasze emocje nie pozostają obojętne. Szczególnie w trudnych chwilach zawodów. Podobnie działają dzisiaj windery, jedne z najpopularniejszych flag.

Dzieje się tak, ponieważ powoli odzwyczajamy się od dużych banerów, umieszczanych w przestrzeni publicznej. One oczywiście wciąż się pojawiają, ale my stajemy się na nie odporni. Nie robią na nas już takiego wrażenia, spowszechniały nam, ale też opatrzyły się. Dzisiaj do pewnego stopnia stały się tak typowym elementem krajobrazu, jak te same domy, które mijamy w drodze do pracy, zielone skwery, czy place zabaw. Wtopiły się w przestrzeń. Owszem, spece do tego rodzaju reklamy, robią, co mogą, żeby przykuć naszą uwagę, ale powoli to, co swoimi rozmiarami może przytłaczać, przestało być atrakcyjne dla oka.

Subtelniejsze próby

Flagi windery przeciwnie. Są w pewnym sensie odpowiedzią na kryzys banerowy. Jeżeli tak to możemy nazwać. Stoją przy sklepach, powiewają przy firmach, rozpoznawalne są podczas targów lub innych imprez. Stały się bardziej popularne, pomimo tego, że nie są ani tak duże, ani tak krzykliwe. Coś takiego się stało w naszym odbiorze, że wolimy jednak subtelniejsze próby dotarcia do nas, niż krzykliwe z pierwszych stron gazet. Nauczyliśmy się już, że coś, co nachalnie zwraca na siebie uwagę, niekoniecznie musi mieć coś ciekawego do zaoferowania.

Nośniki treści

Bardziej obyci obserwatorzy zapewne zdają sobie sprawę, że w dzisiejszych czasach nie ma innej możliwości. Zalew informacji, wszelkiego rodzaju reklam, wypełnia niemal każde miejsce, w którym się znajdujemy. Często to już nie ma znaczenia, co to za informacja, a coraz częściej pod uwagę bierze się fakt, że trzeba z tą informacją dotrzeć. Stąd zapewne – głośne i krzykliwe kampanie nigdy całkowicie nie znikną z naszego pola widzenia. Czasami po prostu nie ma innego sposobu, żeby zwrócić na coś uwagę.

Działa tutaj jednak zasada, która jest znana w wielu dziedzinach. Najłatwiej ją sprowadzić do znanego przysłowia: krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje. Dlatego też branża, która na co dzień zajmuje się tym, aby jak najlepiej i skutecznie dotrzeć do klienta, nie poprzestaje tylko na tym nośniku treści reklamowych. Nieustannie szuka i doskonali inne formaty, które potrafią przekonać do siebie.